środa, 27 sierpnia 2014

Wilk



Myślę że każdy nastolatek czyta książki, no prawie każdy, ale wszyscy raz w życiu przeczytali chociaż jedną.

Nawet jeżeli była o tematyce kucharskiej.

Ja byłam dzieckiem które uwielbiało czytać.

Kiedy podrosłam, trochę mi przeszło, ale po tych wydarzeniach stwierdziłam, że czytanie może się przydać.

    To był ciepły dzień, w środku wakacji.

Moja mama jak zwykle stwierdziła, że pojedziemy na zakupy.

Na szczęście tym razem pojechałyśmy do dużego sklepu, w którym jest wszystko od kosmetyków, przez artykuły spożywcze, aż po.....literaturę.

Oczywiście nienawidzę chodzić z mamą po sklepach, wiec stwierdziłam, ze pójdę pooglądać sobie książki.

Jedną z nich była moja ulubioną, którą znałam na pamięć.

Jej tytuł to "Wilk".

    Spojrzałam na streszczenie i przypomniałam sobie, że ta podobała mi się zwłaszcza dlatego, że główna bohaterka ma taki sam charakter jak ja....i też nie cierpi różowego.

Litery zaczęły wirować, dosłownie.

Zamknęłam na chwilę oczy, a po ich otwarciu zobaczyłam tablicę z napisem "Wolf town".

-Co ?- pomyślałam.

   Nie miałam pojęcia, jakim cudem się tam znalazłam, zresztą co to miało być, przed chwilą byłam w sklepie.

Ze zdziwieniem ruszyłam w stronę miasta.

Stwierdziłam, że to nie jest normalne, ale przy lesie zobaczyłam dom z opisu....w tej książce.

-To niemożliwe- stwierdziłam w myślach.

   Podeszłam do drzwi i zapukałam.

Otworzyła je pani koło czterdziestki.

-Margo, czemu pukasz, zapomniałaś, że tu mieszkasz ?- zapytała ze zdziwieniem.

-Co ?- zapytałam z konsternacją.

-Nie wygłupiaj się, idź do swojego pokoju i spakuj rzeczy, jutro idziesz do szkoły.

   W pośpiechu weszłam po schodach na górę.

Kiedy dotarłam do pokoju i zobaczyłam siebie w lustrze, krzyknęłam.

Fioletową bluzkę z białą czaszką, zakrywały czarne włosy.

Miałam na sobie czarne spodnie we wzorki ze żmijami.

Na prawej ręce, był pierścionek w kształcie żmii, która okręca się trzy razy wokół palca, w kolorze srebra.

Miałam skórzaną kurtkę do pasa, która również była czarna i fioletowe trampki.

Znowu zakręciło mi się w głowie, wydawało się jakby ktoś przekręcał kartki w książce.

   Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam  klasę.

Byłam w szkole, na lekcji matmy.

Siedziałam w ławce z jakimś chłopakiem ubranym na czarno.

To się nie dzieje naprawdę- pomyślałam.

-Max....- zaczęłam.

-Hmmmm ?- odpowiedział.

Tak, to na pewno on- stwierdziłam w myślach.

-Wiec to ty- powiedziałam.

-A kogo się spodziewałaś, Lady Gagi ?- zapytał z uśmiechem.

-Wiem wszystko...o tobie- powiedziałam patrząc w jego stronę.

-Co masz na myśli ?- zapytał z poważną miną.

-Wiem kim jesteś- rzuciłam.

-Nie wiem o czym....-zaczął, ale przerwałam.

-Nie wmawiaj mi kłamstw, wiem wszystko.

Nie martw się, nikomu nie powiem, ale ty i reszta jesteście w niebezpieczeństwie.

Zrobił zdziwioną minę.

-Jak się dowiedziałaś ?- spytał.

-To skomplikowane.

Nawet nie wie, jak bardzo, sama nie wiem.

   Wtedy znowu kartki zaczęły się przekręcać.

Zamknęłam oczy, jak zawsze, kiedy je otworzyłam to zobaczyłam....Ivette.

W książce była najlepszą przyjaciółką Margo, do czasu......

-Ivette !- krzyknęłam z lekką złością w głosie.

-Margo!- krzyknęła uradowana.

Podeszłam do niej i gestem wskazałam, żeby poszła za mną.

Poszłyśmy na parking za szkołą, gdzie nikogo nie było, spojrzałam na nią ze złością, wzięłam za kołnierz, przycisnęłam do muru i podniosłam do góry.

-Jak mogłaś, jak mogłaś nas wszystkich zdradzić!

Wiem kim jesteś, co planujesz, kim jest twój ojciec !- wykrzyczałam jej w twarz.

-Margo, nie wiem o czym mówisz- powiedziała z przerażeniem Iv.

-Margo!- usłyszałam głos Maxa za plecami.

Puściłam Ivette i odwróciłam się do niego.

-Co, nie wiesz kim ona jest Max, tylko udawała przyjaciółkę, tak naprawdę ona jest jedną z nich, z instytutu- odparłam wściekła.

-Mówiłaś serio o tym, że wiesz kim jestem?- zapytał.

-O tym, że jesteś wilkołakiem?

Tak. mówiłam serio, ale nie martw się ona też o tym wie.

Znowu te kartki.

   Otworzyłam oczy i stałam przy ognisku, z Maxem, Akim, czyli jego kumplem, z Ivette i resztą.

-Słuchajcie wszyscy, Ivette jest jedną z ludzi z instytutu, jej pamięć nigdy nie została wymazana, a jej ojciec jest szefem w całym instytucie.

Nie pytajcie skąd to wiem, po prostu wiem, że oni za chwilę tu będą.

Proszę was, uciekajmy stąd.

Kartki.

   Po otwarciu oczu widziałam Iv z pistoletem przy Akim i Maxa leżącego na ziemi,

-Dlaczego nikt mi nigdy nie wierzy !?- zapytałam z wyrzutem.

-O co w tym wszystkim chodzi ?- spytał zdezorientowany Aki.

-Nie wiem, kim ty jesteś, ale na pewno nie jesteś prawdziwa Margo.

To nie moja wina, że tak to sie kończy, to ojciec mi kazał, było nie mieszać się w ich życie, byłybyśmy przyjaciółkami, ale ty musiałaś się w to wplątać- wykrzyczała Iv.

Z lasu wyszli ludzie z instytutu, z ojcem Iv na czele.

-Może i nie jestem Margo, ale poczekaj jeszcze minutę, bo tylko ja tutaj wiem jak się to skończy- powiedziałam z irytacją do Ivette. To, że wszczepiliście im gen wilka, kiedy byli dziećmi, nie znaczy, że są waszymi pieskami, nie zmusicie ich do niczego, nie uda wam się to.

Wtedy nad nami usłyszałam dźwięk helikopterów.

-Właśnie, o czym ja tu mówiłam...-powiedziałam z uśmieszkiem.

   Dziesięć minut później było tak, jak myślałam.

Ivette, jej ojciec i reszta, zostali zabrani przez policję, za eksperymentowanie na dzieciach.

Ja cieszyłam się, że brałam chociaż częściowy udział w tej historii.

Kiedy spojrzałam na wszystkich z uśmiechem, znowu zobaczyłam przekręcające kartki.

   Tym razem kiedy otworzyłam oczy, byłam u siebie w pokoju, w prawdziwym pokoju.

Leżałam na łóżku, z książką "Wilk" w ręku.

Za dużo czytania na jeden dzień- powiedziałam do siebie.

Zdałam sobie sprawę, że to tylko sen.

Niestety, tylko sen.

  **********************************************************************

Kolejne opowiadanie stworzone na konkurs ^_^
Proszę o komentarze, pozytywne i negatywne, to dla mnie ważne, bo muszę wiedzieć czy mam pisać dalej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz