Myślę
że każdy nastolatek czyta książki, no prawie każdy, ale wszyscy raz w życiu przeczytali
chociaż jedną.
Nawet jeżeli była o tematyce kucharskiej.
Ja byłam
dzieckiem które uwielbiało czytać.
Kiedy podrosłam,
trochę mi przeszło, ale po tych wydarzeniach stwierdziłam, że czytanie może się
przydać.
To był ciepły dzień, w środku wakacji.
Moja mama jak
zwykle stwierdziła, że pojedziemy na zakupy.
Na szczęście tym
razem pojechałyśmy do dużego sklepu, w którym jest wszystko od kosmetyków,
przez artykuły spożywcze, aż po.....literaturę.
Oczywiście
nienawidzę chodzić z mamą po sklepach, wiec stwierdziłam, ze pójdę pooglądać
sobie książki.
Jedną z nich
była moja ulubioną, którą znałam na pamięć.
Jej tytuł to
"Wilk".
Spojrzałam na streszczenie i przypomniałam
sobie, że ta podobała mi się zwłaszcza dlatego, że główna bohaterka ma taki sam
charakter jak ja....i też nie cierpi różowego.
Litery zaczęły
wirować, dosłownie.
Zamknęłam na
chwilę oczy, a po ich otwarciu zobaczyłam tablicę z napisem "Wolf town".
-Co ?-
pomyślałam.
Nie miałam pojęcia, jakim cudem się tam
znalazłam, zresztą co to miało być, przed chwilą byłam w sklepie.
Ze zdziwieniem
ruszyłam w stronę miasta.
Stwierdziłam, że
to nie jest normalne, ale przy lesie zobaczyłam dom z opisu....w tej książce.
-To niemożliwe-
stwierdziłam w myślach.
Podeszłam do drzwi i zapukałam.
Otworzyła je
pani koło czterdziestki.
-Margo, czemu
pukasz, zapomniałaś, że tu mieszkasz ?- zapytała ze zdziwieniem.
-Co ?- zapytałam
z konsternacją.
-Nie wygłupiaj
się, idź do swojego pokoju i spakuj rzeczy, jutro idziesz do szkoły.
W pośpiechu weszłam po schodach na górę.
Kiedy dotarłam
do pokoju i zobaczyłam siebie w lustrze, krzyknęłam.
Fioletową bluzkę
z białą czaszką, zakrywały czarne włosy.
Miałam na sobie
czarne spodnie we wzorki ze żmijami.
Na prawej ręce,
był pierścionek w kształcie żmii, która okręca się trzy razy wokół palca, w
kolorze srebra.
Miałam skórzaną
kurtkę do pasa, która również była czarna i fioletowe trampki.
Znowu zakręciło
mi się w głowie, wydawało się jakby ktoś przekręcał kartki w książce.
Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam klasę.
Byłam w szkole,
na lekcji matmy.
Siedziałam w
ławce z jakimś chłopakiem ubranym na czarno.
To się nie
dzieje naprawdę- pomyślałam.
-Max....-
zaczęłam.
-Hmmmm ?-
odpowiedział.
Tak, to na pewno
on- stwierdziłam w myślach.
-Wiec to ty-
powiedziałam.
-A kogo się
spodziewałaś, Lady Gagi ?- zapytał z uśmiechem.
-Wiem
wszystko...o tobie- powiedziałam patrząc w jego stronę.
-Co masz na
myśli ?- zapytał z poważną miną.
-Wiem kim
jesteś- rzuciłam.
-Nie wiem o
czym....-zaczął, ale przerwałam.
-Nie wmawiaj mi
kłamstw, wiem wszystko.
Nie martw się,
nikomu nie powiem, ale ty i reszta jesteście w niebezpieczeństwie.
Zrobił zdziwioną
minę.
-Jak się
dowiedziałaś ?- spytał.
-To
skomplikowane.
Nawet nie wie,
jak bardzo, sama nie wiem.
Wtedy znowu kartki zaczęły się przekręcać.
Zamknęłam oczy, jak
zawsze, kiedy je otworzyłam to zobaczyłam....Ivette.
W książce była
najlepszą przyjaciółką Margo, do czasu......
-Ivette !-
krzyknęłam z lekką złością w głosie.
-Margo!-
krzyknęła uradowana.
Podeszłam do
niej i gestem wskazałam, żeby poszła za mną.
Poszłyśmy na
parking za szkołą, gdzie nikogo nie było, spojrzałam na nią ze złością, wzięłam
za kołnierz, przycisnęłam do muru i podniosłam do góry.
-Jak mogłaś, jak
mogłaś nas wszystkich zdradzić!
Wiem kim jesteś,
co planujesz, kim jest twój ojciec !- wykrzyczałam jej w twarz.
-Margo, nie wiem
o czym mówisz- powiedziała z przerażeniem Iv.
-Margo!-
usłyszałam głos Maxa za plecami.
Puściłam Ivette
i odwróciłam się do niego.
-Co, nie wiesz
kim ona jest Max, tylko udawała przyjaciółkę, tak naprawdę ona jest jedną z nich,
z instytutu- odparłam wściekła.
-Mówiłaś serio o
tym, że wiesz kim jestem?- zapytał.
-O tym, że
jesteś wilkołakiem?
Tak. mówiłam serio,
ale nie martw się ona też o tym wie.
Znowu te kartki.
Otworzyłam oczy i stałam przy ognisku, z
Maxem, Akim, czyli jego kumplem, z Ivette i resztą.
-Słuchajcie
wszyscy, Ivette jest jedną z ludzi z instytutu, jej pamięć nigdy nie została
wymazana, a jej ojciec jest szefem w całym instytucie.
Nie pytajcie
skąd to wiem, po prostu wiem, że oni za chwilę tu będą.
Proszę was,
uciekajmy stąd.
Kartki.
Po otwarciu oczu widziałam Iv z pistoletem
przy Akim i Maxa leżącego na ziemi,
-Dlaczego nikt
mi nigdy nie wierzy !?- zapytałam z wyrzutem.
-O co w tym
wszystkim chodzi ?- spytał zdezorientowany Aki.
-Nie wiem, kim
ty jesteś, ale na pewno nie jesteś prawdziwa Margo.
To nie moja
wina, że tak to sie kończy, to ojciec mi kazał, było nie mieszać się w ich
życie, byłybyśmy przyjaciółkami, ale ty musiałaś się w to wplątać- wykrzyczała
Iv.
Z lasu wyszli
ludzie z instytutu, z ojcem Iv na czele.
-Może i nie
jestem Margo, ale poczekaj jeszcze minutę, bo tylko ja tutaj wiem jak się to
skończy- powiedziałam z irytacją do Ivette. To, że wszczepiliście im gen wilka,
kiedy byli dziećmi, nie znaczy, że są waszymi pieskami, nie zmusicie ich do
niczego, nie uda wam się to.
Wtedy nad nami
usłyszałam dźwięk helikopterów.
-Właśnie, o czym
ja tu mówiłam...-powiedziałam z uśmieszkiem.
Dziesięć minut później było tak, jak
myślałam.
Ivette, jej
ojciec i reszta, zostali zabrani przez policję, za eksperymentowanie na
dzieciach.
Ja cieszyłam
się, że brałam chociaż częściowy udział w tej historii.
Kiedy spojrzałam
na wszystkich z uśmiechem, znowu zobaczyłam przekręcające kartki.
Tym razem kiedy otworzyłam oczy, byłam u
siebie w pokoju, w prawdziwym pokoju.
Leżałam na
łóżku, z książką "Wilk" w ręku.
Za dużo czytania
na jeden dzień- powiedziałam do siebie.
Zdałam sobie
sprawę, że to tylko sen.
Niestety, tylko
sen.
**********************************************************************
Kolejne opowiadanie stworzone na konkurs ^_^
Proszę o komentarze, pozytywne i negatywne, to dla mnie ważne, bo muszę wiedzieć czy mam pisać dalej
Proszę o komentarze, pozytywne i negatywne, to dla mnie ważne, bo muszę wiedzieć czy mam pisać dalej