2 kom~ kolejny rozdział ^_^
The Voice
*Max*
Nie
wiem jak to się stało, że zostałem jurorem tego programu...
Właściwie
to doskonale wiem jak to się stało.
Mój
ojciec wymyślił sobie moją wielką karierę w branży muzycznej, ale nie ogarnął
tego, że nawet jeśli on jest producentem muzycznym, to wcale nie znaczy, że od
razu muszę zostać gwiazdą.
Nie mam
zbytniego wyboru, bo chcę żeby mój tata był szczęśliwy.
Moja
mama została zamordowana jakieś 2 lata temu.
Tata
nie chce zdradzić mi tego, kto ją zabił, lub w jaki sposób, bo uważa, że jestem
za młody żeby wiedzieć takie "drastyczne" rzeczy.
Tato,
mam 17 lat, kiedy w końcu zaczniesz uważać że jestem na tyle dorosły ?
W
każdym razie, maniakalność mojego taty do muzyki, nie jest zaraźliwa, ale
niestety dziedziczna.
Chociaż
ja nie chcę zostać gwiazdą, uwielbiam śpiewać, grać na gitarze, perkusji,
pianinie...w sumie to na tych trzech instrumentach najbardziej, chociaż przez
moje siedemnastoletnie życie syna wysoko postawionego producenta muzycznego,
było ich trochę więcej.
Mój
tata, uważając, że się do tego nadaje, ustawił mnie jako jurora w programie
"The voice".
Każdy
napewno zna program z przesłuchaniami w ciemno, gdzie wybiera się po głosie*.
Wkręcił
mnie do edycji dla nastolatków, chociaż upierałem się, że się do tego nie
nadaje.
No ale
cóż, mus to mus, skoro już tu jestem, to niech mu będzie.
*Envy*
Stres
przed wejściem na scenę- miałam wypisane na twarzy od urodzenia.
Wiele
osób powtarzało mi, że z moim głosem powinnam raczej już kilka lat temu zgłosić
się do "X factora" lub coś w ten desant.
Moi
przyjaciele nigdy nie rozumieli tego, dlaczego na YouTube mogę wrzucać miliony
filmów jak śpiewam i mieć miliony subskrypcji, ale na scenę to już nie...
Oczywiście
tym razem kiedy moja najlepsza przyjaciółka-Liv- dowiedziała się, że
przesłuchania będą w Zachodniej Virginii, nie potrafiła mi odpuścić tego, że
mam na nie pójść.
Próbowała
wszystkiego: próśb, później błagań, rozkazów, a na koniec szantażu.
W końcu
miałam jej dosyć i się zgodziłam.
Teraz
myślę, że to nie był najlepszy pomysł.
-Liv,
wiesz nie czuje się najlepiej, może wracajmy do domu i wrócimy tu za rok, co ty
na to?- zapytałam mojej przyjaciółki z nadzieją w głosie.
-Niezła
próba, ale nie, przyszłyśmy tu taki kawał drogi, nie po to żebyś teraz
zmarnowała okazję.
-Liv,
mieszkamy dwie przecznice dalej- zmrużyłam oczy.
-Envy,
dla mnie to i tak o dwie przecznice za daleko- stwierdziła kładąc dłoń na moim
ramieniu.
Westchnęłam
odwracając się znowu na ekran pokazujący scenę.
Byłam
prawie na końcu więc jeszcze sporo musiałam poczekać.
Obejrzałyśmy
wszystkie występy i każdy z jurorów już miał przynajmniej ze 4 zawodników.
Z
wyjątkiem jednego chłopaka.
Wyglądał
dosyć młodo, nie widziałam go dokładnie, bo najwyraźniej robiąc to specjalnie
założył na głowę kaptur i okulary przeciwsłoneczne.
Podobno
jego ojciec był wpływowy, dlatego dostał się do tego programu.
On nie
odwrócił się ani razu, chociaż większość tych głosów była zdecydowanie warta
jego uwagi.
Nie
denerwowało mnie to, że nikt się nie odwróci.
Bardziej
denerwowało mnie to, że wszyscy mogą się odwrócić, a ja musiałabym wybierać
między nimi.
-Envy,
teraz twoja kolej- szepnęła Liv, kiedy ze sceny zeszła kolejna dziewczyna
trafiająca do drużyny niewysokiej blondynki, która była jedną z jurorek.
Jeżeli
miałabym wybierać, wybrałabym chyba właśnie ją.
Nawet
nie wiedziałam kim są ci ludzie, jedynie tyle, że są gwiazdami.
To Liv
zawsze miała obsesję na punkcie "The Voice", nie ja.
Gdyby
umiała śpiewać, pewnie sama z wielką chęcią zgłosiłaby się do programu.
Niestety,
tym razem to musiałam być ja.
Kiedy
jedna z prowadzących podeszła do mnie, żeby powiedzieć mi, że teraz moja kolej,
tylko skinęłam głową z przerażeniem i ruszyłam za nią.
Po
chwili zaśmiała się i objęła mnie ramieniem.
-Posłuchaj,
nie ma czym się stresować, Mia, Jay i Kayle są bardzo miłymi osobami, nie
powinnaś się bać, tylko zdecydowanie cieszyć jeżeli się odwrócą.
Z tego
co powiedziała zrozumiałam, że ma na myśli trójkę jurorów o których już
wiedziałam.
-A on
?- spytałam wskazując na chłopaka w kapturze, którego fotel właśnie znowu się
przekręcał, a on siedział ze znudzoną miną.
-Och,
to Max, jest świetnym chłopakiem, to syn mojego szefa, ma świetne poczucie
humoru i w ogóle jest genialny, zachowuje się tak, tylko dlatego, że jego tata
kazał mu tam być, mimo tego, że on nie chciał, ale jeżeli on się nie odwróci to
się nie martw, jeszcze ani razu tego nie zrobił, słyszałam, że szef myślał nad
odwołaniem go z tego stanowiska, i tak nie ma nikogo w drużynie.
Kiwnęłam
głową, żeby potwierdzić, że rozumiem.
-A
teraz idź tam i pokaż na co cię stać- zaśmiała się.
Była
bardzo miła.
-Dziękujemy,
tak właśnie zrobi- odpowiedziała za mnie z uśmiechem Liv- powodzenia-
uśmiechnęła się popychając mnie w stronę sceny.
-Dzięki-
wymamrotałam- przyda mi się.
Po
wejściu na scenę obrzuciłam spojrzeniem widownię.
Nie
było tak źle.
Było
tylko gorzej.
Mikrofon
zamarzł mi w ręce i nie wiedziałam co mam robić.
Przypomniałam
sobie o moim postanowieniu zanim tu weszłam.
Zamknę
oczy i wszystko będzie spoko.
Jak
pomyślałam tak zrobiłam i skinęłam głową czekając na muzykę.
*Max*
Przesłuchałem
już tylu piosenek, że zaczęło mnie to śmiertelnie nudzić, a nie miałem jeszcze
nikogo w swojej drużynie.
Myślę,
że ojciec zamierza mnie wywalić.
Było mi
przykro, że tym razem go zawiodę.
Oparłem
głowę na rękach, kiedy znowu zaczęły się dźwięki muzyki.
Rozpoznałem
utwór po kilku pierwszych nutach.
"All of me".
Był nawet spoko.
Po
pierwszych nutach, spodziewałem się, że usłyszę jak zwykle coś, co wcale nie
będzie się różniło od poprzednich występów.
Jak ja
bardzo się myliłem.
Kiedy
usłyszałem pierwsze zdanie piosenki, zamarłem.
Ten
głos był..niesamowity.
Bez
namysłu nacisnąłem przycisk przed innymi jurorami.
Zerwałem
z głowy kaptur i zdjąłem okulary w momencie kiedy mój fotel się odwracał.
Kiedy
spojrzałem na scenę zobaczyłem ją.
Dziewczyna
miała długie, kasztanowe włosy z jakimś odcieniem czerwieni na końcach.
Jej
czarna sukienka sięgająca jej do kolan z przodu i spadająca coraz niżej z tyłu
lekko powiewała kiedy poruszała nogami w rytm muzyki.
Sięgające
pół-łydki czarne buty z łańcuchami przy podeszwach nadawały jej całej uroku.
Nie
dało się oderwać od niej oczu, a od jej głosu, czułem wibracje w całym ciele.
Jednak
miała zamknięte oczy.
Na sali
panowała taka cisza, jakby ktoś zagroził śmiercią każdemu kto się odezwie.
Ja
tylko stałem przed swoim fotelem ze wzrokiem utkwionym w niej i nic poza tym
nie widziałem.
Kiedy
utwór się skończył, otworzyła oczy.
I kiedy
nasze spojrzenia się spotkały, musiałem przypomnieć sobie jak się oddycha.
*Envy*
Para
brązowych, dużych oczu wpatrywała się prosto w moje.
Max.
Ten
chłopak wreszcie się odwrócił.
Jednak
miałam wrażenie że coś jest nie tak.
Pozostali
jurorzy tylko siedzieli z wzrokiem wbitym w przestrzeń.
Chyba
byli zbyt wstrząśnięci żeby nacisnąć guzik.
Dopiero
później zauważyłam, że w całej sali panuje kompletna cisza.
Nikt
się nie ruszał.
Miałam
wrażenie że czas został zatrzymany.
I to
się w sposób: "Cały świat zamarł poza mną i nim".
Nie,
poważnie, wszyscy byli zamrożeni.
Widziałam
ich tylko kątem oka, bo nie mogłam odwrócić spojrzenia od tych brązowych
wpatrujących się w moje.
Kiedy w
końcu wszyscy się otrząsnęli, chyba nie do końca wiedzieli co się stało.
Chłopak
po chwili, nadal nie odrywając ode mnie spojrzenia wyszedł zza fotela i ruszył
w stronę sceny.
Następne
co pamiętam, to to, że po wejściu na nią, złapał mnie zanim uderzyłam o glebę.